Mocne słowa i spójna mowa ciała. W niedzielę, 22 maja 2022, prezydent Andrzej Duda wygłosił przemówienie w Radzie Najwyższej Ukrainy, które obfitowało w znaczące stwierdzenia i gesty. Analizuję je w poniższym tekście.
Wystąpienie przed Radą Narodową zostało skrupulatnie przygotowane – zarówno pod względem treści, jak i samej prezentacji. W swoich słowach prezydent odwoływał się oczywiście do ostatnich wydarzeń, ale też wydarzeń historycznych, które w sprawny sposób łączył. W moim artykule biorę jednak na warsztat nie tyle treść przemówienia, co sposób, w jaki zostało wygłoszone. Bez wątpienia jest to bogaty materiał do analizy.
Oczywiście trudno prześledzić półgodzinne przemówienie minuta po minucie, dlatego koncentruję się na najciekawszych momentach, w trakcie których mowa ciała prezydenta mogła nieść ze sobą głębsze przesłanie. Zaznaczam również zachowania, które pomogły Andrzejowi Dudzie podkreślić czy wzmocnić przekaz. Odnoszę się również do sytuacji, które miały znaczenie w kontekście wystąpienia, a niekoniecznie związane były z mową ciała prezydenta.
Całe przemówienie dostępne jest na stronie Kancelarii Prezydenta.
Już pierwsze minuty obecności prezydenta na sali to bogate źródło informacji. Uwagę zwraca choćby zachowanie przywódców Polski i Ukrainy: Duda jest nad wyraz wylewny, a Zełenski – autentycznie wzruszony. Przemawia za tym choćby charakter powitania, ale też mimika uchwycona na poniższym zrzucie ekranu.
W tym miejscu chciałabym również zwrócić uwagę na kilka elementów, m.in. na strój Andrzeja Dudy. Można go bezpiecznie zakwalifikować jako „smart casual”: prezydent nosi koszulę i marynarkę, ale rezygnuje z krawata. W normalnych okolicznościach ubiór tego rodzaju w tak ważnej instytucji byłby nie do zaakceptowania, jednak nie w przypadku wojny.
Wybór Dudy jest dość zrównoważony i na miejscu: prezydent nie wybrał na tę okazję pełnego, eleganckiego garnituru, ale też nie zdecydował się na upodobnienie do grona, przed którym przemawiał: Ukraińcy ubrani są w wojskowe kolory i mocno nieformalne elementy garderoby – koszulki polo, militarne koszule, spodnie cargo.
Być może doradcy prezydenta Dudy pamiętali o nieco zbijającym z tropu stroju prezydenta Emmanuela Macrona, który tuż po rozpoczęciu wojny na Ukrainie udostępnił swoje zdjęcia w bluzie i dwudniowym zaroście, wykonane w Pałacu Elizejskim. Ten zabieg na arenie europejskiej nie został odebrany szczególnie pozytywnie.
Wracając jednak do meritum.
Prezydent już w drodze do mównicy otrzymuje owacje na stojąco, co mogło spowodować odejście od planowanego początku wystąpienia. Na otwarcie wspomina o wzruszeniu, które blokuje mu krtań – gestem wskazuje na ściśnięte gardło, podbijając przekaz. Jeszcze zanim wypowiada jakiekolwiek słowa, bierze głęboki wdech i powoli wypuszcza powietrze – wskazuje to na chęć uspokojenia, powściągnięcia emocji. Nadaje też wspomnianemu wzruszeniu autentyczności.
Prawdopodobne jest, że zgodnie ze skryptem przemówienie miało się zacząć od podziękowań, a nie emocjonalnych słów. Faktycznie przygotowaną treść prezydent zaczyna odczytywać dopiero po swojej pierwszej reakcji i rozbudowanym „dziękuję”.
Andrzej Duda zwraca się do Wołodymyra Zełenskiego po imieniu, a do obecnych na sali Ukraińców – „przyjaciele”. Wstęp do przemówienia to słowa ukraińskiego hymnu, który prezydent cytuje w oryginale. Początek wystąpienia obfituje zatem w gesty i słowa, które mają jasno sygnalizować, że sąsiedzi zza wschodniej granicy są prezydentowi szczególnie bliscy, że traktuje ich z wielką sympatią, ale i szacunkiem.
Po cytacie z hymnu Ukrainy pada wers hymnu Polski – okazuje się, że utwory mają wiele wspólnego. To również chęć podkreślenia braterskich stosunków obu narodów.
Chwilę później prezydent nazywa Ukraińców właśnie „braćmi” i kolejny raz im dziękuje – tym razem dotykając dłonią okolic serca – czyli wykonując emocjonalny gest, który zazwyczaj podkreśla szczerość intencji. Tego rodzaju zachowanie powtarza w trakcie swojego przemówienia kilkakrotnie.
Prezydent niewymuszonymi gestami podbija moc wypowiadanych słów. Mówi, że ostatnio był na Ukrainie tuż przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji, i unosi obie ręce. Następnie przypomina, że podczas wizyty zapewniał, że Polska nigdy nie zostawi Ukrainy w tak trudnym czasie. Przy słowie „nigdy” nieznacznie, ale wymownie wychyla głowę w kierunku publiczności. Oba gesty – unoszenie rąk i wychylanie głowy – są dla niego bardzo charakterystyczne.
Duda wspomina także niedawną wizytę na Ukrainie, którą odbył wspólnie z prezydentami państw bałtyckich by rozmawiać „o konkretnej pomocy” – ten zwrot podkreśla wymownym ruchem ręki.
Tuż po widzimy kolejny gest świadczący o szczerym wzruszeniu. Andrzej Duda mówi: „Podczas tamtej wizyty w Kijowie w pierwszej połowie kwietnia byłem także w Borodziance i Irpieniu.” - po czym podkreśla to, co wówczas zobaczył na własne oczy, czyli „ogrom ludzkiego nieszczęścia”. Jeszcze zanim prezydent wypowiada te słowa bierze głęboki wdech – to kolejny sygnał przywodzący na myśl chęć stonowania emocji – Duda jest bardzo zaangażowany w swoje wystąpienie, a wspomnienia najwyraźniej są dla niego wciąż żywe. Następnie mówi o niewyobrażalnej tragedii i z niedowierzaniem kręci przecząco głową – to spójny z wypowiedzią ruch, który naturalnie wzmaga przekaz.
Prezydent nie kryje negatywnych emocji – mówiąc o barbarzyństwie i konieczności pociągnięcia Rosjan do odpowiedzialności, ze wzburzeniem potrząsa rękami, a usta zaciska w grymasie świadczącym o niechęci. Z kolei wspominając o niezłomności Ukraińców unosi zaciśniętą pięść, jak gdyby podkreślając siłę i determinację narodu ukraińskiego. Gest unoszenia pięści przewija się także przez dalsze części przemówienia – m.in. dla podkreślenia słów i wyrażeń, takich jak „siła” czy „zaciekły opór”.
Prezydent wykonuje również inne gesty nadające wystąpieniu mocy i wyrazu: wypowiadając słowa „wolny świat ma dziś twarz Ukrainy” kilkakrotnie uderza w pulpit otwartą dłonią, w ten sposób wzmagając stanowczość wypowiedzi.
Andrzej Duda stosuje również zabieg, który pozwala na stworzenie więzi z słuchaczami – w stosownych momentach unosi wzrok znad kartki, ale też wymownie rozgląda się po sali. Dzięki temu publiczność nie słucha przemówienia niczym wykładu, ale znacznie bardziej angażuje się w wystąpienie i odbiera je bardziej emocjonalnie.
Uwagę zwraca reakcja prezydenta na liczne oklaski, które wciąż przerywają jego wystąpienie. Duda nie zachowuje się niczym gwiazdor, ale z pokorą przyjmuje brawa – kiwa głową, ze zrozumieniem patrzy na publiczność, a także często opuszcza wzrok. Jego mimika wydaje się sugerować, że wsparcie i stosunek Polaków do Ukraińców to nie powód do dumy, ale całkowicie naturalne zachowanie w obliczu dramatu, który dotknął sąsiadów. Prezydent nie jest głodny oklasków – swojego przemówienia z pewnością nie traktuje jako show.
Andrzej Duda wymienia liczne formy wsparcia, jakich Polska udzieliła Ukrainie. Tu zwraca uwagę forma: prezydent każdy punkt na swojej liście wprowadza jako parafrazę („Mówicie, że Polska…”), a zdanie kończy prostym „to prawda”. To forma znacznie bardziej zgrabna i zwracająca uwagę, a zarazem pozwalająca uniknąć wrażenia przywódczej buty. Natomiast tuż po swoich wyliczeniach Duda mówi wprost: „to nie my jesteśmy bohaterami, to wy nimi jesteście”. Mimo że w tym momencie nie pada słowo „dziękuję”, mowa ciała Andrzeja Dudy nie pozostawia pola do interpretacji – jest wyrazem głębokiej wdzięczności i uznania.
Z wyrazem uznania prezydent wspomina o postawie ambasadora Polski na Ukrainie. Bartosz Cichocki, jako jedyny z ambasadorów, pozostał w Kijowie po rozpoczęciu wojny. Duda dziękując za „ godne reprezentowanie Rzeczypospolitej” odwraca się w jego kierunku i bije mu brawo wraz z publicznością w geście ogromnego uznania. To bardzo znaczący zabieg – nie dość, że skutecznie odnotowuje rolę ambasadora, to równie skutecznie zmniejsza ryzyko posądzenia o próbę „zagarnięcia” wszystkich zasług dla siebie. Prezydent wygląda dzięki temu na team-playera, który reprezentuje zespół, ale nie chce być jego jedyną twarzą – to szczególnie istotne tuż po długiej liście form wsparcia, które wymienił chwilę wcześniej.
Nieco teatralnie Duda zachowuje się mówiąc o wygranych już przez Ukraińców bitwach.
Przecząco kręci głową i wykonuje ręką gest „wymazywania” dokładnie w momencie, gdy podkreśla, że tych bohaterskich postaw „nikt nie wymaże” z kart historii. Tego rodzaju gestykulacja z pewnością znajdzie zwolenników, jak i przeciwników. W mojej ocenie, w takiej sytuacji wystarczyłoby zwykłe przecięcie powietrza dłonią o wyprostowanych palcach – skutecznie podkreśliłoby słowa i wypadło bardziej naturalnie, szczególnie, że ten ruch pojawia się w wielu innych miejscach przemówienia. Nie twierdzę jednak, że ruch ten świadczy o wyreżyserowaniu całego wystąpienia – traktuję go bardziej jako łyżkę dziegciu w beczce miodu.
Wspominając o poglądach, które stoją w kontrze do jego własnych, Duda unosi w górę palec. To drobny zabieg, który skutecznie odcina go od wymienianych sformułowań. Taki gest ma wiele zastosowań – zazwyczaj, w bardziej statecznej formie, pojawia się przy punktowaniu. Natomiast w tym wariancie wydaje się bardziej dynamiczny, niemal połączony z negacją.
Uwagę zwraca gest, który następuje bezpośrednio po uniesieniu palca – Duda dotyka nim boku nosa bądź policzka.
Zazwyczaj dotknięcie nosa, szczególnie, gdy taki gest nie jest dla kogoś typowy, interpretuje się jako kłamstwo. Jednak by właściwie ocenić, co zaszło w tym momencie przemówienia, należy znać genezę takiej interpretacji oraz zestawić ją ze słowami, które w wystąpieniu Dudy padną tuż po geście.
Dotykanie nosa w momencie kłamstwa wiąże się z niepokojem: gdy chcemy skłamać podnosi się częstość bicia serca, przez co zaczynamy szybciej oddychać – to z kolei powoduje, że naczynia krwionośne rozszerzają się, co skutkuje uczuciem swędzenia.
Andrzej Duda bezpośrednio po dotknięciu nosa, mówił o pojawiających się na arenie europejskiej poglądach, zgodnie z którymi Ukraińcy powinni ustąpić i przystać chociaż na część żądań Rosji. Najprawdopodobniej samo przywołanie tej opinii, tak niezgodnej z jego własnymi przekonaniami, spowodowało, że Duda poczuł się nieswojo. Zaowocowało to gestem, który – choć często świadczy o kłamstwie – tu był jednoznacznym wyrazem dużych emocji, a w tym niechęci.
„Po Buczy, Borodziance, po Mariupolu, nie może być powrotu do business as usual z Rosją” – w trakcie wypowiadania tych słów, których ostatnich fragment z pewnością nacechowany jest delikatną ironią, prezydent wymownie, niemal z irytacją potrząsa głową. To mocny przekaz – Duda wydaje się być oburzony samą wizją takiego powrotu.
Andrzej Duda określa aktualną sytuację, jako moment dziejowy, na nowo kształtujący relacje Polski i Ukrainy. Chwilę po tych słowach stwierdza: „to są fakty, o których mówiłem” i wskazuje palcem na siebie – i od siebie. Taki gest może świadczyć o autentyczności wspomnień – prezydent faktycznie odnotował w pamięci moment, gdy rozmawiał na ten temat – być może z kimś obecnym na sali?
Prezydent Andrzej Duda swoje przemówienie kończy słowami: „Niech żyje wolna, suwerenna, niepodległa Ukraina! Niech żyje Polska!”, tym samym nadając wystąpieniu ostatni wzniosły akcent. Prezydent wydaje się mocno poruszony: świadczą o tym choćby niepewne ruchy – np. drżące ręce przy chowaniu okularów do futerału. Ostatecznie i okulary, i teczka z przemówieniem, zostają na pulpicie, a prezydent – utrzymując nastrój – idzie dać wyraz uznania i sympatii Wołodymyrowi Zełenskiemu.
Analizując przemówienie Andrzeja Dudy, zaobserwowałam również kilka gestów i zabiegów, które powtarzają się podczas całego wystąpienia:
Mowa ciała prezydenta Andrzeja Dudy z pewnością jest jego mocną stroną. Stoi za nią sztab specjalistów, wieloletnie doświadczenie lub wrodzony talent, a może wypadkowa tych trzech czynników.
Prezydenta można cenić lub nie, tak jak można się zgadzać z jego poglądami i wizją świata, bądź całkowicie je negować. Trudno natomiast odmówić mu doskonałego przygotowania do analizowanego przeze mnie wystąpienia. Był to wyjątkowo ważny moment, zarówno dla relacji obu państw, jak i kariery samego Dudy. Choć podobne wystąpienia to dla prezydenta chleb powszedni, to jednak jego przemówienie na Ukrainie w pewnym sensie było wyjątkowe.
Czy prezydent stanął na wysokości zadania? Moim zdaniem tak. To jedno z jego lepszych wystąpień. Jest stanowcze, rzeczowe, a gdy to konieczne – podniosłe. Mowa ciała Dudy jest wyjątkowo spójna: korzysta on z gestów, które są dla niego charakterystyczne i pojawiają się w wielu wystąpieniach. Właściwie dobiera je do wypowiadanych słów, podkreśla odpowiednie sformułowania i sprawnie kreuje pożądany wizerunek.
Czy jest szczery? Wydaje się być. Ale kto jeszcze wierzy politykom?
Chcesz dowiedzieć się więcej na temat znaczenia gestów rąk? Polecam mój tekst poświęcony tej tematyce, dostępny tutaj.
Jesteś zainteresowany/a szkoleniem z prezentacji i wystąpień publicznych? Sprawdź moją ofertę.